Makijaż :: Cienie Sensique Exotic Flower

Zrobiło się ciepło i coraz bardziej ciągnie mnie do soczystych kolorów. Mam sporo cieni do oczu, chociażby z Inglota, ale jak wiadomo kobieta potrzebuje wszystkich kolorów tęczy, nawet jeśli używa tylko dwóch na zmianę. Nie mogło więc u mnie zabraknąć kuszących cieni Sensique z wiosenno-letniej kolekcji Exotic Flower. Numer 221 to jasny turkus, 222 fuksja, 223 koralowy róż, 224 kremowy i 225 groszkowy ze złotymi drobinkami.

Cienie są wystarczająco napigmentowane, bez szaleństw, ale widać je na oczach, co akurat bardzo mi odpowiada, bo nie przepadam za "papuzimi" makijażami na sobie. Stawiam raczej na jakiś akcent, na przykład turkusową kreskę na dolnej powiece. I do tego celu cienie Sensique idealnie się nadają, można nimi wykonać kolorowy, ale subtelny makijaż. Najczęściej sięgam bo cień numer 224, bo stanowi świetną rozświetlającą bazę pod inne kolory, koralowy róż nr 223, który pięknie wygląda zestawiony na przykład z granatem oraz turkus 221, który najczęściej nakładam na kredkę o podobnym kolorze dla długotrwałego i wyrazistego efektu.

Cienie są perłowe, ale mniej niż na przykład perłowe cienie Inglot. Mają przyjemną konsystencję, dobrze się rozcierają bez specjalnego osypywania. Po paru godzinach kolory nieco blakną – próbowałam na różnych bazach (MAC Paint Pot, MUFE Aqua Cream, baza Lumene, różne kredki). Dobrze spisują się nakładane na mokro – kolor jest intensywniejszy, bardziej metaliczny i dłużej się utrzymuje. O dziwo, na mokro cienie Sensique dają się łatwo rozcierać.

Pojedynczy cień kosztuje 6,49 (dostępne tylko w sieci Drogerie Natura). Myślę, że to świetna cena, jeśli chcecie poeksperymentować z kolorem nie wydając fortuny.




Podsumowując:

+
  • piękne kolory
  • cena (tylko 6,49 za 3,5 g)
  • wystarczająca pigmentacja
  • nieperfumowane
  • łatwe do rozcierania, również na mokro
  • estetyczne opakowanie

-
  • blakną po paru godzinach
  • edycja limitowana


A tutaj delikatny dzienny makijaż z wykorzystaniem cienia nr 223 (cała powieka) plus granat PAESE:





7 komentarzy:

  1. Myślę, że jednak bardziej opłaca się kupić wkładzik Inglota. Może mniejsza gramatura, ale jakość lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam je wszystkie i najbardziej lubię brzoskwiniowy i perlowy:D są bardzo fajne

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Iwetto
    Niby tak, ale cienie Inglota mogą niektórych przerazić pigmentacją. Jeśli chce się tylko trochę podbarwić makijaż, a w dodatku nie ma się specjalnego doświadczenia w rozcieraniu cieni Sensique wydają się idealne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne kolorki, bardzo letnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny makijaż! :) podoba mi się to połączenie :) Cienie wydają się interesujące, zwłaszcza - tak jak napisałaś w komentarzu wyżej - do podbarwienia make upu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)